sobota, 14 stycznia 2012

Śnieg i pomarańcze

Spadł pierwszy śnieg. Znakomita okazja, aby o tym napisać, a leżący odłogiem blog zacznie w końcu funkcjonować. W takich okolicznościach można spokojnie sięgnąć po mandarynki i rozkoszować się ich pomarańczowym kolorem i smakiem lata, który tak ładnie komponuje się z białym puchem, pokrywającym ogród i budynki za oknem. 

Królowa śniegu opatuliła wszystko swoim szalem, a w domu ciepło i bezpiecznie, przeczytajmy więc coś, a nawet napiszmy! Wieczorem jest łatwiej, bo dotkliwie uwierające uczucie, że nie przeczytało się wszystkiego (a produkcja tekstów ciągle trwa) i nie zrozumiało wszystkich, zostaje zamknięte wraz z bibliotekami, księgarniami i innymi punktami papiero-makulaturo-dystrybucyjnymi...

Można więc dość bezpiecznie ponarzekać...
Nie wiem kiedy, i co na to wpłynęło, że przestałam regularnie śledzić to, co pojawia się w niektórych dość grubych i dość zwartych miesięcznikach i innych periodykach. Pisać, żeby pisać? Produkować, żeby produkować? Krzątać się czy faktycznie zmieniać rzeczywistość? Entropia zwiększa się tak czy inaczej. I nie da się tego uporządkować. Poczucie bezsilności i frustracji narasta, w końcu bańka pęka, pojawia się zobojętnienie, które przeradza się następnie w wypełnione pracą dnie, pędzące jeden za drugim, wyzwolone z kajdan rozumienia, polemizowania i konieczności produkowania. Szczególnie własnych głębokich tez, które w większości są małymi gniotkami, ulepionymi ze strzępków cudzych strzępków, wyrwanych z cudzych zeszytów. Wielki patchwork trwa.

Przyszedł jednak czas, że trzeba się będzie w ten papierowy gąszcz zagłębić. Najpierw jednak sporządzę sobie grubą linę, głównie z nitek zwanych zdrowym rozsądkiem. Mam nadzieję, że nie pozwoli mi utonąć, ani oderwać się od ziemi i ulecieć w próżnię. Zobaczymy, czy się uda. Świecie, oto nadchodzę ja! :)

2 komentarze:

  1. Łojej! A to niespodziewanka! Będę zaglądać, lecz ostrzegam - czytanie w odpowiedzi mojego bloga grozi ciężką chorobą psychiczną, i za treści tam zamieszczone nie ponoszę odpowiedzialności!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jak miło :D Nie ma to jak liczyć na historyczno-sztuczną rodzinę :D Zapoznamy się i zobaczymy :D Dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń